INFO:


avatar Ten blog rowerowy prowadzi De5troy3r z miasteczka Lublin. Mam przejechane 168867.60 kilometrów w tym 3102.67 w terenie. Jeżdę z prędkością średnią 26.77 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.


baton rowerowy bikestats.pl

Ratuj swoją okolicę:



Było, minęło:


2021:

2020:

2019:

2018:

2017:

2016:

2015:

2014:

2013:

2012:

2011:

2010:

2009 Nie prowadziłem bloga ;/

2008:

2007:

2006: Od września

WYJDŹ NA ROWER!

MUZYKA:

WYKRES ROCZNY:

Wykres roczny blog rowerowy De5troy3r.bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA:

Dane wyjazdu:
61.66 km 0.00 km teren
02:24 h 25.69 km/h

Piątek, 16 kwietnia 2010 | Komentarze 2

Gdy się obudziłem padało i to całkiem pokaźnie. Nic nie wskazywało na to, że się sytuacja poprawi. Przejaśniło się popołudniu, temperatura dochodziła nawet do 19*C. Pojechałem.

Zobaczyłem, że ulice są w miare suche wybrałem się szosówką. Miało być lekko i bez żadnych agresywnych ataków prędkościowych. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. Wylotówka na Biłgoraj przy pięknych suchych asfaltach aż do Piotrkowa. Potem tak jak zwykle skręcam w kierunku Bychawy jadąc przez Osowę po dziurawej drodze. Z Bychawy na Strzyżewice. W lesie tóż przed Strzyżewicami wyszła niesamowicie duża, ciemna i cięzka chmura. Wiedziałem, że nie będzie dobrze. Potwierdzeniem był silny wiatr i grube krople, które zaczęły spadać z nieba. Tylko co wyjechałem z lasu zaczęło się gradobicie. Szybko się ochłodziło. Udało się dojechać do przystanku autobusowego przed kulminacyjnym momentem. W przeciągu kilku minut zrobiło się mokro i biało od gradu, zaczęło nawet grzmieć. Postałem 20 minut tam i gdy chmura przeszła ruszyłem dalej. Bardzo wolno co by nie schlapać roweru i przy tym ciuchów. Po przejechaniu kilku kilometrów asfalty znowu były suche. Widocznie nie padało. Tu pozwoliłem sobie przyspieszyć, bo następne chmury wyłaniały się. W Piotrowicach zaczęło padać, zrobiło się mokro, więc znowu wolno. Gdy dotoczyłem się do Żabiej Woli, rower był już nieźle zasyfiony, a i dresy tak samo :D Przyspieszyłem, widząc ciemne chmury po lewej stronie, postanowiłem także skrócić drogę do domu przez Prawiedniki i Mętów. W Abramowicach znowu złapała mnie ulewa i znowu stałem na przystanku. Cały zbryzgany, czekałem na koniec ulewy następne 15 minut. I znowu wolniutko przez syf do domu.

Po przjeździe do domu rower wyglądał tak jak MTB, cały w jakimś syfie. Nawet kierownica była brudna. Ale przynajmniej był to pretekst do umycia tegoż bolida, bo już nosiłem się z zamiarem wyczyszczenia Giant'a od kilku dobrych tygodni. Wiadomo człowiek woli jeździć, niż czyścić :) Ciekawe czy mi na jutro ciuch rowerowy wyschnie... :)

MXS: 39,46km/h

Pozdrawiam,
Piotrek.
Kategoria Powyżej 50km



Komentarze
sebol
| 19:38 sobota, 17 kwietnia 2010 | linkuj no nikt warunków nie zamnawia..mnie tez nie dawno deszcz dopadł..ale zyje z cukru nie jestem..dajemy dalje trzeba jechac
feleklbn-removed
| 13:07 sobota, 17 kwietnia 2010 | linkuj A ja wiedziałem, że tak będzie, no musiało coś być :P
dlatego nie jeździłem wczoraj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!