INFO:


avatar Ten blog rowerowy prowadzi De5troy3r z miasteczka Lublin. Mam przejechane 168867.60 kilometrów w tym 3102.67 w terenie. Jeżdę z prędkością średnią 26.77 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.


baton rowerowy bikestats.pl

Ratuj swoją okolicę:



Było, minęło:


2021:

2020:

2019:

2018:

2017:

2016:

2015:

2014:

2013:

2012:

2011:

2010:

2009 Nie prowadziłem bloga ;/

2008:

2007:

2006: Od września

WYJDŹ NA ROWER!

MUZYKA:

WYKRES ROCZNY:

Wykres roczny blog rowerowy De5troy3r.bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA:

Dane wyjazdu:
149.54 km 0.00 km teren
05:44 h 26.08 km/h

Niedziela, 5 czerwca 2011 | Komentarze 3

Nie wiem co popchnęło do wymordowania organizmu w taki upał. Po prostu chyba uzależnienie :-] Długo się nie zastanawiając wstałem trochę wcześniej, czytaj godzina 9:00 ^^ i pojechałem na pętlę, która wyszła z niczego. Nie była wcześniej zaplanowana.

Początku pętli nie będę omawiał, bo jest to standard. Dopiero od Turobina pojechałem w stronę Szczebrzeszyna, a potem na myśl przyszło żeby odwiedzić Radecznicę. Nigdy tam nie byłem, niekiedy blisko przejeżdżałem. Tylko z opowieści słyszałem o jakimś szpitalu psychiatrycznym, ktoś tam mówił, że to dziura do potęgi trzeciej i co z tego wynika to nie ma po co tam jechać. Żeby wyrazić swoją opinię to trzeba tą miejscowość gminną w powiecie zamojskim zobaczyć na własne oczy. Pierwsze co widać to fatalne drogi dojazdowe. Gdy już tam się dotrze jakoś to miejscowość wydaje się być ładna. Jest położona w całkiem przyjemnym miejscu i czuć w niej klimat Roztocza. Warto też dodać, że Radecznica leży w Szczebrzeszyńskim Parku Krajobrazowym. Nad miasteczkiem góruje klasztor. Naprzeciw klasztoru znajduje się kościółek na wodzie. Jest świetliście, ale tak czy owak czuje się tam taką zawiesinę, nic się nie dzieje. Jadąc dalej w stronę Frampola przejeżdżałem przez masę podjazdów, a z obu stron rozciągały się piękne pagórkowate widoki :) Asfalty nie są najlepsze i przy dzisiejszej temperaturze ostro się rozpuszczały. Czułem jak szosówka mi grzęźnie ^^ Dalej wyjechałem w Goraju na drodze wojewódzkiej nr 835. Potem to już standard prosto do Lublina.

Sama jazda szła całkiem ok, choć ostatnie 40km to już niezła mordęga. Najgorzej jak pić się chciało, a drugi bidon się już kończył. Trochę za wysoka temperatura jak na taką ekspedycję. Nie ma co, przegrzałem się i to nieźle ;-] Chciałoby się powiedzieć, nie róbcie tego w domu :-P I gdzie jest ta herbata owocowa?! ^^
















MXS: 42,12km/h

Pozdrawiam,
Piotrek.


Komentarze
De5troy3r
| 17:55 poniedziałek, 6 czerwca 2011 | linkuj Lukas...nawet dobry pomysł :-] Zawsze mam problem z kończącą się cieczą w bidonie :-] A tak w ogóle to dawno Cię tutaj widziałem ... a na ścieżkach to już wieki temu :)

Pozdrawiam,
Piotrek.
lukasmako
| 17:50 niedziela, 5 czerwca 2011 | linkuj już do tego przywykłem że jak oglądam Twoje wycieczki to od samego oglądania sie zmęczyć można, a jak do Frampola 17km to juz w ogóle hehe :)a tak na serio to super pogoda dziś była ja polecam zamiast tachać bidony od samego domu to miarę na bierząco uzupełniać (cisowianka 0.7L) chyba że masz jakiś sok z gumi jagód :) Pozdrawiam
Paulina | 15:29 niedziela, 5 czerwca 2011 | linkuj Herbata będzie jak przyjedziesz^^
A tak poza tym to genialny pomysł jechać 150 km w taką pogodę...
no ale gratuluję takiego dystansu:)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!